sty 02 2018

Święta


Komentarze: 0

Miałam pojeździć w Święta.

Pierwszego dnia odpuściłam sobie bo po pierwsze ktoś mnie zastawił tak że trudno wyjechac(jednak parkowanie równoległa na poboczu nie jest takie dobre) ale na upartego to bym sobie poradzila ,być może szukałam wymówki by nie jeżdzić.Z jednej strony bardzo chciałam sie nauczyć jazdy a z drugiej tak bardzo się bałam.

Pozatym tyle samochodów było dookoła ,że obawiałam się że jak ruszę z miejsca to ktoś mi zajmie i już będę tak w kółko sie krecila do nocy bo postawic samochodu nie będzie gdzie.

Drugi dzień świąt.Piękna pogoda.Zero opadów.Trzeba wykorzystać i jeżdzić.Ten z tyłu odjechał wiec nie miałam wymówki.Zapakowałam córę z tyłu i jazda.Oczywiście plany planami.Nie miałam odwagi ruszyć na miasto.Kręciłam się więc w kółko ale co to za jazda.

Rodzinki z dzieciakami na spacery wylegli.Mają swoje chodniki ale nie.Trzeba paradować po ulicy.Deskoroliki,rolki,rowerki.Boże Narodzenie a pogoda jakby wiosna była.Jadę już 10/h i co rusz to STOP bo gówniaż wybiega na ulicę a matka ma to gdzieś,nawet nie zwracają uwagi że auto jedzie.Może byłam niewidzialna???Wkońcu się zdenerwowałam ,to nie ma sensu taka jazda.Chociaż miałam okazję ćwiczyć ruszanie ,hehehehe i znalazłam miejsca parkingowe na 2 autka.O dziwo udalo sie z lekką korektą.Oczywiście wychodzę z autka ,patrzę jak koła skręcone ,aha to muszę kręcić w tą stonę.Stop,wysiadam teraz kręcę w tą stronę.Zaparkowałam idealnie i byłam z siebie dumna.

Z tego wszystkiego i ulgi ze na dziś to koniec zapomniałam zamknąć samochód,o czym przekonałam się dopiero na drugi dzień jak wsiadałam.

kropka79 : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz